Pierwszy i
najważniejszy krok to zameldowanie się w Urzędzie Miejskim, bowiem
adres potrzebny żeby móc zalatwiać inne sprawy.
Kiedy przyjechałam i słyszałam Urząd Miejski, Urząd Wojewódzki, zameldowanie, PESEL,
itd. byłam zrozpaczona, i pożałowałam moich miesięcy spędzonych w Warszawie
na Erasmusie. Wtedy moim największym problemem było zdecydować się w jakiej
imprezie biorę udział.
Od początku miałam
wrażenie, że nie potrafię zrobić wszystkiego, dodatkowo po polsku … czułam, że jak
gdybym miała w głowie groch z kapustą..
Otworzyć konto bankowe udało mi się szybko, chociaż w moim nazwisku jest na karcie błąd. (Nic nie może być doskonałe…)
W Urzędzie Miejskim
również szybko dostałam potwierdzenie, że mieszkam tutaj. Natomiast, w Urzędzie
Wojewódzkim załatwić sprawy było trudniej. Musiłam czekać podczas 6
tygodnia, aby dostać kartę (czyli zaświadczenie o zarejestrowaniu pobytu
obywatela Unii europejskiej).
Kolejna rzecz do
załatwienia czeka na mnie w styczniu, kiedy już dostanę PESEL.
Najczęściej w tych urzędach mówią
po angielsku, ludzie są pomocni, wszyscy są zaskoczńymi na widok mojego dowodu
osobistego węgierskiego a w końcu wszyscy przyznają, że byli już kiedyś nad
Balatonem.
Olcia super pomysł z tym blogiem :-) z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :-)
ReplyDeleteEwa, dziękuję za komentarz! Cieszę się że podoba Ci się blog! :)
Deleteja też czekam, nie tylko Polacy;)
Deletewiesz, obecnie tutaj mamy dużo manifestacji, głównie zorganizowane przez studentów, i na wczorajszej kolega (on jest pół-Polakiem) mojego brata mówił przed tłumem, i skończył jego przemówienie tymi słowami: "jeszcze Węgry nie zginęły, póki my żyjemy" (oczywiście po węgiersku) - jestem ciekawa, ile z nas zrozumiało aluzję:))
buziaki, pisz pisz pisz pisz:)