Wednesday, December 19, 2012

Sprawy służbowe dla obcokrajowców - czyli co musisz robić jeżeli chcesz być w Polsce dłużej niż przez pięć miesięcy


Pierwszy i najważniejszy krok to zameldowanie się w Urzędzie Miejskim, bowiem adres potrzebny żeby móc zalatwiać inne sprawy.

Kiedy przyjechałam i słyszałam Urząd Miejski, Urząd Wojewódzki, zameldowanie, PESEL, itd. byłam zrozpaczona, i pożałowałam moich miesięcy spędzonych w Warszawie na Erasmusie. Wtedy moim największym problemem było zdecydować się w jakiej imprezie biorę udział.
Od początku miałam wrażenie, że nie potrafię zrobić wszystkiego, dodatkowo po polsku … czułam, że jak gdybym miała w głowie groch z kapustą..

Otworzyć  konto bankowe udało mi się szybko, chociaż w moim nazwisku jest na karcie błąd. (Nic nie może być doskonałe…)

W Urzędzie Miejskim również szybko dostałam potwierdzenie, że mieszkam tutaj. Natomiast, w Urzędzie Wojewódzkim załatwić sprawy było trudniej. Musiłam czekać podczas 6 tygodnia, aby dostać kartę (czyli zaświadczenie o zarejestrowaniu pobytu obywatela Unii europejskiej).


Kolejna rzecz do załatwienia czeka na mnie w styczniu, kiedy już dostanę PESEL.

Najczęściej w tych urzędach mówią po angielsku, ludzie są pomocni, wszyscy są zaskoczńymi na widok mojego dowodu osobistego węgierskiego a w końcu wszyscy przyznają,  że byli już  kiedyś nad Balatonem.



Trójmiasto

We wrześniu byłam w Sopocie i w Gdańsku z moim chłopakiem. Trafiliśmy w okres gdy nie było już dużo turystów, ale pogoda była jeszcze słoneczna. Byłam święcie przekonana, że będę kąpała się w morzu, bez względu no to jak będzie zimno. Tak się jednak nie stało, a mój strój kąpielowy cały czas pobytu w Sopocie przeleżał w bagażu.. :)

Zwiedziałam też wiele innych miast w Polsce (byłam w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Gnieźnie, Licheniu, Toruniu, Malborku, Opolu i we Wrocławiu) ale Sopot zapadł mi głęboko w pamięć.  Sopot po prostu jest cudowny, nie tylko dzieki temu, że znajduje się nad morzem, ale też dzieki parkom, alejom i atmosferze. Przypomina mi letniska nad Balatonem.  Spęziliśmy tam cztery dni, to właśnie wtedy pojechaliśmy do Malborka i Gdańska. W tym drugim mieście poznaliśmy sympatycznych kontrolerów, którzy pozwolili nam podróżować bez biletu. Ponieważ przyzwyczaiłam się już, że we Wrocławiu w każdym autobusie lub tramwaju można kupić bilety z automatu. Chciałam zrobić to samo w Gdańsku, jednak okazało się to niemożliwe..Kontynuowaliśmy więc podróż bez biletu. A wszystko dzieku temu, że kontrolery życzyli nam miłego pobytu w Gdańsku na ten jeden dzień.

W samym mieście natomiast oczarował mnie Rynek, Sopot jednak pozostał moim ulubionym polskim miastem :)